Dziś niestety pomarudzę. Jakiś czas temu zapisałam się na 3 wymianki wielkanocne. Przygotowałam prezenciki, zrobiłam kartki i wszystko wysłałam listami poleconymi. Moje przesyłki dotarły do adresatów, jedna z małymi problemami, ale doszła na czas, tzn. przed Świętami Wielkanocnymi. Najpierw dostałam jeden prezencik wymiankowy, potem przyszła druga paczuszka. I cierpliwie czekałam na trzecią. Przed świętami nie przyszła, więc pomyślałam, że to poczta ma natłok listów, kartek i przesyłek i stąd to spóźnienie. Dla pewności napisałam wiadomość w tej sprawie do organizatorki wymianki. Poinformowała mnie, że przesyłka została do mnie wysłana. Minęły święta a przesyłki nie dostałam do dzisiaj. Dowiedziałam się od kogo miałam dostać prezent i na blogu tej osoby napisałam komentarz, został bez odpowiedzi. A drugi komentarz nie dostał autoryzacji. Więc po raz kolejny napisałam do organizatorki bloga i cisza. Takie sytuacje sprawiają, że tracę wiarę w ludzi, choć z natury jestem optymistką. Nie chodzi mi już o prezencik, którego nie dostałam, bo prawdopodobnie był wysłany zwykłym listem i zginął gdzieś na poczcie. Łudziłam się, że ktoś mnie po prostu przeprosi za tą sytuacją albo napisze, że mu jest przykro, że tak się stało. Przepraszam, że okrutnie marudzę. Na swoje usprawiedliwienie napiszę tylko tyle, że mam gorączkę i boli mnie gardło czyli dopadła mnie angina.
Wreszcie skończyłam wyszywać Pana Jezusa na krzyżu. I zaczęłam nowy obrazek, ale o tym już następnym razem.
I zbliżenie, choć jakość zdjęcia pozostawia trochę do życzenia.